28.02.2015

Szelest

Szelest.
     Jest pewna, że coś słyszała. Obraca się nerwowo, wokół niej zdaje się być tylko znajoma, nieprzenikniona i spokojna ciemność. Otula ją, próbuje uspokoić, ukoić zmysły. Ona jednak czuje się osaczona, uciskana, otoczona, jakby nie miała możliwości ruchu. Jakby ktoś ją stale obserwował.

Szelest.
     Serce szaleńczo tłucze się w jej piersi niczym uwięziony w klatce ptak. Coraz ciężej jej oddychać. Łapie powietrze ze świstem, nerwowo. Obraca się, wciąż jednak wokoło czai się tylko ciemność.


Szelest.
     Sama szura butami po chodniku. Próbuje zagłuszyć te przerażające szelesty wokół. Jest tu przecież sama. Sama. Nie może być tu nikogo więcej.

Cisza.
    I kilka kropli szkarłatnej krwi. Ktoś tu jednak był. Nie była sama.

26.02.2015

Jak można?

Marian Hemar
Przekleństwo inteligencji

Rzecz w tym właśnie – że można i tak
I siak można i także na wspak.
Tędy można, tamtędy, jak chcesz.
I tak samo: i przeciwnie też.
I tu można i nie tu i tam
I gdzie indziej – jak uważasz sam.
Można prosto i w górę i w dół.
Na całego i można przez pół.

I dlatego, bo widzisz i wiesz,
Że tak można i na opak też,
Że tak samo i tutaj i tam
I po środku  – jak wybierzesz sam,
I że można  i w górę i w dół,
Na całego i także na wpół
I dokoła i naprzód i wstecz –
Z tego potem się bierze ta rzecz:

Że już wcale nie można. Ni tak,
Ani siak, ani owak, ni wspak,
Ani w głąb już nie można, ni wszerz,
Tu nie można, tam nie można też,
Ani w górę, ni w dół, ani w przód,
Ani wprost, ni na przełaj, ni w bród,
Ani w bok, ni na przekór, ni wstecz –
Jakżeż  t r z e b a?

                                A właśnie: w tym rzecz.

___________________
Jeden z moich ukochanych wierszy, grzejących miejsce w moim serduszku od dawna.

25.02.2015

Nowy Rok na Thisby

Na Thisby niczego nie celebrowano tak hucznie jak Wyścigu Skorpiona. Żadnego innego święta nie wyczekiwano z taką niecierpliwością, żaden dzień w roku nie był tak szczególnie obchodzony. Do niczego nie przygotowywano się tak starannie. Boże Narodzenie, Sylwester, Walentynki, Dzień Dziękczynienia… Wszystko to świętowano w domowych zaciszach. Jedynie listopadowy czas kiedy each uisce ożywały, sprawiał, że i mieszkańcy garnęli się bardziej do życia w grupie – nie wiadomo przecież było, czy w tym trudnym czasie nie przyjdzie się z kimś pożegnać. A jak wiadomo, konie wodne były bezlitosne.

18.02.2015

Idę

Idę.
Idę przez puste ulice
Cichego, uśpionego miasta.
Mojego miasta.
Miejsca pełnego serc.


Cisza.
Towarzyszy mi tylko cisza.
Ciche szuranie butów o chodnik.
Skrzyp śniegu,
Bo jest zima.




Psy.
Tylko one psują nienaruszalną
Ciszę zimowej ciszy,
Ciszę serc nieczułych, uśpionych.


Przyjaciel.
Tylko one towarzyszą mi w wędrówce.
Ich nieustanne ujadanie,
Wykrzywiony krzyk.


Najlepszy przyjaciel człowieka?

Idę.

12.02.2015

Mistrzowska ironia o życiu

Wisława Szymborska
Buffo

Najpierw minie nasza miłość,
potem sto i dwieście lat,
potem znów będziemy razem:

komediantka i komediant,
ulubieńcy publiczności,
odegrają nas w teatrze.

Mała farsa z kupletami,
trochę słońca, dużo śmiechu,
trafny rys obyczajowy
I oklaski.

Będziesz śmieszny nieodparcie
na tej scenie, z tą zazdrością,
w tym krawacie.

Moja głowa zawrócona,
moje serce i korona,
głupie serce pękające
i korona spadająca.

Będziemy się spotykali,
rozstawali, śmiech na sali,
siedem rzek, siedem gór
między sobą obmyślali.
I jakby nam było mało
Rzeczywistych klęsk i cierpień
- dobijemy się słowami.

A potem się pokłonimy
i to będzie farsy kres.
Spektatorzy pójdą spać
ubawiwszy się do łez.

Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,
tygrys będzie jadł z ich ręki.

A my wiecznie jacyś tacy,
a my w czapkach z dzwoneczkami,
w ich dzwonienie barbarzyńsko
zasłuchani.

_____________________________________
Ten wiersz ma w sobie tyle cudownej ironii i czystej prawdy o życiu...
Kocham, wielbię, ubóstwiam.
Szymborska ♥

10.02.2015

***

Niespokojny oddech
Łzy już schną na rzęsach
Blask oczu niknie


Żywe obrazy przeżywa na nowo
Wspomnienie dzieciństwa 
Śpiewu ptaków 
Zwykłej czerwonej zjeżdżalni



Oddala się 
Zbliża ku niewiadomej
Parę tajemniczych kropli
Topi chłodną biel


Już nic nie czuje
Nie tęskni


Gaśnie

Ale wciąż płonie
Ogień w jej sercu
Coraz ciszej bijącym


Ginie

W cieniu zapomnienia
Samotna
Lecz wciąż nie sama

8.02.2015

Ogień

To będzie koniec

Ogień wszystko trawi
Oczyszcza
Niszczy
Pali

Płomienie cicho liżą
Czekają u twych stóp
Oddaj się im
Zaufaj

To będzie koniec

Może to pozwoli zapomnieć
Wyzwoli umysł
Duszę
I ciało

Odnajdziesz siebie
Ja ciebie
Będziemy szczęśliwi
Zobaczysz

Koniec

W ciemnych oczach błysk
Płomień przymila się do skóry
Słodki odór palonych włosów
I nikniesz

Koniec

Znikniesz
Wyzwolisz się

Koniec

***

Krocząc w ciemnościach
Nie widzimy mroku
Własnych serc

Pędząc przez burze
Nie czujemy
Wiatru łez

Mijając się
Nie dostrzegamy
Nas

Ból jednoczy
Ból dzieli

Jesteś daleko
Ale wciąż widzę
Twój wzrok

Nie ma cię
A ja wciąż czuję
Twój dotyk

Odszedłeś
Ale ja wciąż znam
Twój zapach

Patrz
Czuj
Bądź

6.02.2015

Moje życie to nie bajka.

Moje życie to nie bajka.

Żadna wróżka chrzestna jakoś nigdy nie wyskoczyła na mnie ze ściany, by oznajmić, że przemieni moje otoczenie. Żaden książę nawet nie planował zsiąść z konia tuż przede mną tylko po to, by poprosić mnie o rękę. Nikt nigdy nie zamknął mnie w wieży pilnowanej przez smoka czy inne tajemnicze stworzenie, tak naprawdę rzadko kiedy ktoś się mną przejmował, a drzwi w domu były pozbawione zamka. Nie ukułam się kołowrotkiem w naste urodziny i nie zapadłam w sen, z którego mógłby mnie obudzić tylko szczery pocałunek. Skoro o tym mowa, nigdy nie próbowałam całować żab, by sprawdzić, czy któraś z nich nie jest księciem. Umiem spać na worku grochu, pojedyncze ziarnko nie robi na mnie najmniejszego wrażenia. Tak naprawdę nigdy nie śniłam o idealnym życiu księżniczki, wszystkich przepięknych sukniach, błyszczącej biżuterii czy służących. Zwłaszcza o tych ostatnich. Wiedziałam, na co są skazywani w pałacu, jak ciężką pracę wykonują i jak rzadko mogą usłyszeć zwykłe ludzkie „dziękuję”. Naprawdę, czasem nie trzeba nic więcej niż te proste słowo. Chciałam im pomóc.

4.02.2015

Czerwony kto? #1


     W małym miasteczku, gdzieś na północy Krainy Baśni, w końcu spadł śnieg. Nie byłoby to nic nadzwyczajnego, zwłaszcza w tej części bajowego świata, gdyby nie fakt, że białego puchu nie widziano tu już od kilku lat. Drzewa okryły się delikatną pierzynką, krzaki otuliły śnieżnymi płaszczami, śnieżynki wirowały w powietrzu, nadając okolicy niezwykle magicznej atmosfery.